Archiwum grudzień 2002, strona 1


gru 08 2002 popijawa w adwent..no cóz..bywa!:):):)
Komentarze: 3

juz w poprzedniej notce wspominałam o moich planach,no wiec wczoraj wyszłam po 13 pod Vlo zeby sie spotkac z osobami z klasy. pod szkoła juz czekała na mnie czarna z klepą, bo sie troche spozniłam. poszlismy kupic prowiant, klepa dla baby z monopolowego wcisnal walek jakis i sprzedala mu co to trzeba. i poszlismy pod jego blok, zwiedzilismy jego urzadzona piwnice w ktorej mielismy spozywac nasz zakup:)  potem wyszlismy szukac reszty ludu i tak sie stalo, ze po naszym wyjscu dwoch zuli wlazlo do glownego wejscia piwnicy i zamknelo sie z tamtej strony, klepa inteligent zostawil tam plecak z cala zawartoscia, ale oni do niego cale szczescie sie dobrac nie mogli. musielismy troche poczekac az wyjada to przez ten czas spotkalismy siwego z bartkiem i poszlismy do klepy. posiedzielismy troche i poszlismy do piwnicy. no juz sie do niej dostalismy i zaczelismy rozpracowywac piwko. juz po jednym dla kazdego we łbach sie zaczelo krecic:P wyszedl na wierzch fakt, ze długo sie nie piło i wyszło sie z wprawy. po jakims czasie siwy sie zmyl a potem odprowadzilismy czarna na autobus. potem wyslalam smsa, ze juz dojechala i ze jest git, bo starzy nie wyczuli. no i tak zastalam sama z klepa i bartkiem ( co bylo duzym ryzykiem dla mnie:P) potem juz zmula troche lapała i wkoncu zblizała sie godzina 17:) odprowadzili mnie pod biblioteke i czekali ze mna az sie adam zjawi. dla klepy on juz podpadl, dlatego, ze pali i, ze sie spoznil pare minut. powiedzial ze mu kiedys wpierdoli:) no i jak sie wkoncu zjawił pozegnalam z chłopakami a z adamem poszlismy do czegos takiego co jest polaczeniam kafejki internetowej z pubem. jest on kolo mojej starej szkoly. nie bede opisywac dokładnie do sie działo ale byl niezły gnilec. adam kupil mi kolejne duze piwo...myslalam ze nie wyrobie. przechwycil moja rdzewiejaca obraczke a ja jego fajniejsza, ale niestety musialam mu ja oddac, bo z palca mi spadala i moglam ja zgubic...no ale on mojej nie oddał :[ posiedzielismy, pognilismy i padla decyzja zeby isc do sosny:) doszlismy do klatki a sosna słyszac glos adama przez domofon zycil swoje "jezu czego" :) wchodzilismy na gore i moj brat przyslal mi smsa ze musze szybko wracac do domu...sosna otworzyl nam drzwi na moj widok sie smial, ale pewnie wiedzial, ze ja z adamem przyjde. byl juz przed 20 i sosna byl chyba w pizamie bo mial takie fazerskie spodnie, a ja zaczelam gnic i glosno powiedzialalm "fajne gacie" :)a tu nagle adam mowi"dzien dobry" a ja staje zazyta tez powiedzialam i dluga do pokoju bo lipa:P adam poszedl do kibla a sosna rzucil do mnie znaczace spojrzenie mowiace "i jak bylo" a widzac moja mine usmiechnal sie i powiedzial "aha" :) no co tu duzo mowic:P ja jak za starych dobrych czasow zaczełam łazic po jego szafkach i znalazlam moj ulubiony pistolecik na wode:P szkoda tylko, ze nie moglam isc go napelnic, bo jego mama byla w domu...adam, tez tym pistoletem sie bawil a sosna tylko skomentowal "takie same dzieci" :))) no coz, bywa:) udało mi sie odbrac moja obraczke no i nagle patrze dzwoni moja mamusia, niezle wkurwiona (nie wspomne, ze wczesniej juz dzwoniła) i mowi "mam nadzieje, ze jestes juz na klatce" a ja chciałam odpowiedziec, ze tak ale nie na swojej:) no ale skonczyło sie, ze trzeba było sie zbierac. podzekowalismy dla sosny za długa goscine (a było to moze jakies 15 min:)) i adam odprowadzil mnie pod sama klatke. po drodze jeszcze raz matka zadzwoniła...ech całodobowa kontrola...pod klatka adam przechwycil mi jeszcze czapke i postawil warunek albo obraczka, albo czapka..no coz wolalam juz sie pozbyc mojej czarniejacej obraczki niz gdzies zamarznac bez czapki:P no i tak minał cały zajefajny dzien.  komentarz na koniec: ja chce ten dzien jeszcze powtorzyc, przynajmniej z "imprezą" w piwnicy:P a i sister ja w sobote nie jade do babki, to skoro tomek juz wyszedł ze szpitala a ciebie nie bedzie to ja nie bede miała co robic. papatki

ewus : :
gru 07 2002 Nie jedź szybciej, niż leci twój Anioł...
Komentarze: 2

te hasło w nagłowku usłyszałam gdzies, nie wiem gdzie, ale spodobało mi sie i pasuje do obecnej sytuacji..Tomka. Skojarzyłam se tak, ze przy prędkości conajmniej 150 km/h z jaką jechał Tomeczek, jego Anioł nie nadązył i stało sie....no cóz, ale całe szczeście, ze Tomek jest juz w domciu, tylko jeszcze zostało miec nadzieje, ze i jego kumpel wyjdzie z tego...boje sie, ze tym kumpel jest i moj kolega...moj i mojej siostrzyczki...co jest najgorsze w wypadku...smierc oczywiscie, ale i poczucie winy, jaką moze sie teraz obarczac Tomek...bo to on prowadził i on z tego wyszegł cały (prawie, licząc paru złamanych zeber i innych kosci), a tamten kumpel leży nie przytomny na OIOM`ie...wierze, ze wsyztko bedzie oki...a tak zmieniając temat na bardziej wesoły to wkoncu dzisiaj bedzie mała popijawa. długo na nia czekałam, bo az prawie od wakacji:) no cóz juz jest adwent....ale... :) a co lepiej to zaraz po "imprezce" ide się spotkać z Adamem:P dlatego nie bedę duzo pić, zeby na 17 byc w miare trzeźwa :P zreszta...czy ja kiedykolwiek byłam pijana??:):):) no to papa :)

ewus : :
gru 06 2002 buda,dom,spanie,buda,dom,spanie...i jak tu...
Komentarze: 0

przez szkole ucieka chyba duzo najpiekniejszych chwil zycia....chociaz....im sie dluzej zastanowic, to przeciez dzieki szkole, przezywamy tyle zajebistych chwil. np. jak jest w szkole ładny chłoapk:P no wtajemniczeni wiedzą juz o kogo chodzi:) no ale dzisiaj będzie wyjątkowo zjebany dzien, bo Adama w szkole nie bedzie...możliwe ze jutro sie z nim zobacze. poza tym co ja bym całymi godzinami w domu robiła bez szkoły. tam jest gnicie,czasem i nerwy, ale u mnie ostatnio to pierwsze:) zaraz wlasnie sie do szkołki wybieram, ale sie nie chce...bede siedziec do 19...bo jeszcze na kółko graficzne..no ale zwykle to tam gnilec jest. i potem z niecierpliwoscia czekac soboty..jejeje. a dzisiaj miałam zajebisty sen...ale nie bede go opisywać, bo jeszcze wzbudze duzo kontrowersji tak jak w przypadku mojej koleżanki...ech...ludzie sie czepiaja za nie wiadomo co..koncze bo patrze, ze pierdziele tu same głupoty, nie wydarzyło sie nic ciekawego w ciagu ostatnich 2 dni...papatki

ewus : :
gru 05 2002 druga częśc
Komentarze: 8

dokańczam wczorajszą notke, bo wczoraj miałam mały problem-siła wyzsza-moj kochany starszy braciszek:) dzisiaj humorek mam juz lepszy, mysle o Tomku, ale juz sie nie dołuje zabardzo, bo mój płacz i dołowanie im nie pomoże. zmieniając temat na lepszy (Adam) :) to przed wczoraj tak wyszło,ze wracałam z nim kawałek do domu. gadka jak gadka, klepiła sie, ale były momenty, ze trzeba było cos wymyslac zeby coś powiedzieć, a tym kims byłam ja.:) no ale całokształt był spoko:) no ale jak juz byłam w domu miałam wrażenie, że cos spierdoliłam, ze cos poszło nie tak. smsa na wieczró wysłał-to był już dobry znak. a na drugi dzien to juz wogóle rozwiały sie moje wątpliwosci, ze cos mogło byc nie tak. pogadaismy  w szkole, potem jak juz szłam do domu to jeszcze w szkole sie z nim minęłam, a jak prawie byłam w domu to przysłał mi sliczniutkiego smsa, ale treści nie bede narazie przytaczać:) no a dzisiaj jest nieszczęsny czwartek, bo nie widze sie z nim w szkole, bo jak ja zaczynam to on konczy i zawsze sie mijamy. ale zostaje jeszcze piątek. a dzisiaj stwierdził, ze w piątek tez go nie bedzie w szkole...błeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee  i juz mi sie nie bedzie chciało jutro iśc do budy. ale, ale jak on stwierdził to jest ejszcze sobota i niedziela:)))) no to chyba nie bede musiała czekać do poniedziałku. a dzisiaj do szkoły nie idę, bo z klasa idziemy do filharmonii pognić ,a ja na dwie lekcje nie musze wracać:) jeje. nio to koniec. pozdrówki dla wszytkich. Sister a tobie buziaczki. a i jak sie dowiesz, ze Tomka będzie mozna odwiedzac to mi do razu powiedz, nja w najblizszy weekend przyjade. a i wiesz wczoraj ojciec dzwonił dio babki zapytac sie co u niej słychac i zapytał sie czy ona wie o tym wypadku. powiedziała, ze wie, ze ma zebra połamane itp a na koniec skomentowała tak: " głupiemu dac samochód"...no cóz....jakby nie było ma racje...ale jedną zdrowaske to by mogła za niego odklepać:)

ewus : :
gru 04 2002 dół razy 2
Komentarze: 0

zajebiscie mi sie układa, a tu jedne nieszczeście i nie mozna sie z niczego cieszyć...Basik wczoraj mi przekazała, ze Tomek miał bardzo powazny wypadek...nie bede wspominac ile wczoraj sie wyryczałam, a dzisiaj jeszcze mi nie przeszło. były momenty, w których myslałam, ze wybuchne płaczem...i jak na złosc leciały piosenki w szkole toplesow itp, które mi sie kojarzyły z wakacjami i z Tomkiem...a jak juz na chwile zapominałam i zaczęłam sie smiac to on mi na  mysl przychodził i znowu dół..i tak w kólko. na jednej przerwi doła złapałam i aż Godles myslał, ze to przez niego. Nie wyrabiałam i wzięłam od niego szluga i poszłam z Sikorką zapalić...zaraz jeszcze notke dokoncze, bo brat mnie zaczął gnębic:)

ewus : :